niedziela, 5 sierpnia 2018

Ogród


 
 
Rozpoczynając życie na suwalskiej wsi, założyliśmy realizację zielonego eksperymentu, polegającego na uprawie własnych, ekologicznych warzyw i owoców😊 A to wszystko dla zdrowia, także psychicznego😊 Celem projektu było odejście od kupowania warzyw i owoców i zapewnienie sobie samowystarczalności w tym zakresie oraz pewność, że to co nasze jest zdrowe, nienawożone sztucznymi nawozami, niepryskane i niepochodzące z gigantycznych plantacji udających ekologiczne…

Zakładając takie podejście nie mieliśmy wówczas pojęcia, że istnieje trend zwany „permakulturą”, którego ideologia mocno wpisuje się w nasze podejście do życia. Ruch ten wyrósł z głębokiej obawy o losy świata, a polega na dążeniu do samowystarczalności i społecznej odpowiedzialności poprzez troskę o ziemię i ograniczenie wszechobecnej konsumpcji, a tym samym zapobiegający dewastacji środowiska naturalnego. W dużym uproszczeniu oczywiście.

Nasz ogród może nie jest jeszcze permakulturowy, ale pomimo ciężkich początków, daje powód do dumy. Szczególnie, że uprawiamy go na Suwalszczyźnie – polskim biegunie zimna, gdzie okres wegetacji zaczyna się najpóźniej w kraju, a kończy najwcześniej. Mimo wszystko możemy się pochwalić!!!! Twarda, kamienista ziemia Suwalszczyzny obrodziła bogato!!!

Na naszej samozwańczej eko-farmie (nie mamy jeszcze żadnego certyfikatu, ale i bez niego jesteśmy eko! wystarczy świadomość i uczciwe podejście) możemy podziwiać i delektować się przepysznymi pomidorami, ogórkami, ogromnymi cukiniami, fasolką szparagową, szpinakiem, młodą marchewką a to wszystko urozmaicone ziołami, sałatą rzymską, rukolą, szczypiorkiem i natką pietruszki. Nie koniec na tym, gdyż na razie chwalę się tym, co może znaleźć się w tej chwili na naszym stole – prosto z pola! Na swoją kolej czekają już kolejne specjały, a właściwie my z niecierpliwością czekamy na nie –  buraki, selery, papryka, pietruszka, dynie i słoneczniki.

Jaka nieprzebrana moc kolorów, kształtów i witamin, ale przede wszystkim radość i satysfakcja. To cudowne uczucie zerwać pomidorka i sałatę na śniadanie, okraszonego poranną rosą. Do tego wystarczy podpuszczkowy ser z Wiżajn (pozdrawiamy Macierzankę😊)  i uczta królewska gotowa! Aktualnie jesteśmy na etapie doskonałych pomidorów i szalonych cukinii, gdyż codziennie można zerwać przynajmniej cztery ogromne okazy. Dlatego też na obiady jadamy wszelkie warianty cukinii, co na pewno wyjdzie nam na zdrowie😊 Ale niestety popijamy białym winkiem😊 na zdrowie😊[BJ1] 


niedziela, 11 marca 2018


 

 

Co słychać na wsi?

 
Dawno nas nie było… Wydawałoby się, że zasnęliśmy zimowym snem, co wydaje się prawdopodobne, bo zima na Suwalszczyźnie jest długa i biała… Szczególnie na wsi skutecznie potrafią dać się we znaki długie wieczory, gęsta ciemność za oknem, wiatr gwiżdżący w kominie i sypiący śnieg. Wszystko to zachęca do opatulenia się w koc przy płonącym kominku w towarzystwie dobrej książki i kubka gorącej czekolady.

                Otóż tak nie jest! Trzaskający mróz i skrzący się śnieg, a do tego jasne słońce mają wręcz odwrotne działanie i dają mnóstwo pozytywnej energii, której nadmiar należy spożytkować. Okoliczne atrakcje sprawiają, że zamiast siedzenia przy kominku, my ruszamy zdobywać świat!


              Pierwszą atrakcję przygotował nam lodowiec w czasie ostatniego zlodowacenia zwanego holocenem około dziesięciu tysięcy lat temu. Tuż za płotem znajduje się morena czołowa przepięknie wyrzeźbiona forma glacjalna, doskonale spełniająca rolę górki na sanki😊 Wystarczy uzbroić się w sanki lub talerz, przejść kilka kroków i przenosiny do lat dziecinnych gwarantowane!

               
 
Kolejną atrakcję znajdziemy z drugiej strony płotu, a jest nią jazda na nartach biegowych po zaśnieżonej wiejskiej drodze. I tu też lodowiec spłatał figla, bo niestety zjazdy i podjazdy są dość strome. Ciężka sprawa dla amatorów, ale dajemy radę.

                Jeździmy też na łyżwach. Nasze ulubione miejsce to lodowisko w Okuniowcu. Świetnie przygotowana przez lokalnego Agroturystę tafla lodu o powierzchni blisko 200 m2. Jest też wypożyczalnia sprzętu i barek z gorącą herbatą. Rewelacyjny pomysł – brawo za inwencję! Jedyny warunek – musi być mróz!

                Natomiast hitem zimowych rozrywek jest stok narciarki na Górze Jesionowej, przygotowany i zarządzany przez WOSiR Szelment. Kiedyś był tu raj dla paralotniarzy, a teraz na tym krańcu świata, znajduje się raj dla narciarzy. Dziesięć tras narciarskich, wyciągi orczykowe, trasa szkoleniowa z taśmą podwożącą dzieciarnię pod górę – wszystko perfekcyjnie wyratrakowane, naśnieżone i oświetlone. Jeździ się jak po maśle. Do tego licencjonowana szkółka narciarska z cierpliwymi instruktorami, podejmującymi wszelkie wyzwania, nawet w postaci gości z Tajwanu, co im uprzejmie zafundowaliśmy😊 Kolejek do wyciągów brak.

                Dla tych, co nie lubią nart zjazdowych, jest też przygotowana długa pętla na narty biegowe. A dla nie lubiących nart w ogóle, przygotowano pontoniki zwane snow tubing – oczywiście wypróbowaliśmy te luksusowe sanki, na których przy zjeździe nie gruchoczą kręgi w kręgosłupie😊

                Jest też opcja dla niechcących kalać się wysiłkiem fizycznym – lokalna restauracja pełna regionalnych dań i napitków. Warto tam zajrzeć i zregenerować siły.

                Tak więc zima na wsi to rewelacyjny czas, pod warunkiem, że się chce wykorzystać atrakcje regionu lub po prostu wyjść na spacer i spojrzeć na bezkresne, ciągnące się hen daleko białe pola i pagórki.