niedziela, 11 marca 2018


 

 

Co słychać na wsi?

 
Dawno nas nie było… Wydawałoby się, że zasnęliśmy zimowym snem, co wydaje się prawdopodobne, bo zima na Suwalszczyźnie jest długa i biała… Szczególnie na wsi skutecznie potrafią dać się we znaki długie wieczory, gęsta ciemność za oknem, wiatr gwiżdżący w kominie i sypiący śnieg. Wszystko to zachęca do opatulenia się w koc przy płonącym kominku w towarzystwie dobrej książki i kubka gorącej czekolady.

                Otóż tak nie jest! Trzaskający mróz i skrzący się śnieg, a do tego jasne słońce mają wręcz odwrotne działanie i dają mnóstwo pozytywnej energii, której nadmiar należy spożytkować. Okoliczne atrakcje sprawiają, że zamiast siedzenia przy kominku, my ruszamy zdobywać świat!


              Pierwszą atrakcję przygotował nam lodowiec w czasie ostatniego zlodowacenia zwanego holocenem około dziesięciu tysięcy lat temu. Tuż za płotem znajduje się morena czołowa przepięknie wyrzeźbiona forma glacjalna, doskonale spełniająca rolę górki na sanki😊 Wystarczy uzbroić się w sanki lub talerz, przejść kilka kroków i przenosiny do lat dziecinnych gwarantowane!

               
 
Kolejną atrakcję znajdziemy z drugiej strony płotu, a jest nią jazda na nartach biegowych po zaśnieżonej wiejskiej drodze. I tu też lodowiec spłatał figla, bo niestety zjazdy i podjazdy są dość strome. Ciężka sprawa dla amatorów, ale dajemy radę.

                Jeździmy też na łyżwach. Nasze ulubione miejsce to lodowisko w Okuniowcu. Świetnie przygotowana przez lokalnego Agroturystę tafla lodu o powierzchni blisko 200 m2. Jest też wypożyczalnia sprzętu i barek z gorącą herbatą. Rewelacyjny pomysł – brawo za inwencję! Jedyny warunek – musi być mróz!

                Natomiast hitem zimowych rozrywek jest stok narciarki na Górze Jesionowej, przygotowany i zarządzany przez WOSiR Szelment. Kiedyś był tu raj dla paralotniarzy, a teraz na tym krańcu świata, znajduje się raj dla narciarzy. Dziesięć tras narciarskich, wyciągi orczykowe, trasa szkoleniowa z taśmą podwożącą dzieciarnię pod górę – wszystko perfekcyjnie wyratrakowane, naśnieżone i oświetlone. Jeździ się jak po maśle. Do tego licencjonowana szkółka narciarska z cierpliwymi instruktorami, podejmującymi wszelkie wyzwania, nawet w postaci gości z Tajwanu, co im uprzejmie zafundowaliśmy😊 Kolejek do wyciągów brak.

                Dla tych, co nie lubią nart zjazdowych, jest też przygotowana długa pętla na narty biegowe. A dla nie lubiących nart w ogóle, przygotowano pontoniki zwane snow tubing – oczywiście wypróbowaliśmy te luksusowe sanki, na których przy zjeździe nie gruchoczą kręgi w kręgosłupie😊

                Jest też opcja dla niechcących kalać się wysiłkiem fizycznym – lokalna restauracja pełna regionalnych dań i napitków. Warto tam zajrzeć i zregenerować siły.

                Tak więc zima na wsi to rewelacyjny czas, pod warunkiem, że się chce wykorzystać atrakcje regionu lub po prostu wyjść na spacer i spojrzeć na bezkresne, ciągnące się hen daleko białe pola i pagórki.